Podróż do kliniki przyprawiła mnie o wiele emocji.
Mężusia zostawiłam z Martynką :)
Z Jolunią K. oczywiście było mi raźniej.
Cudowna kobietka, która nie waha się pomóc.
Mogłam nawet obserwować okolice, by się trochę wyciszyć przed spotkaniem z profesorem.
C.D.N
Czekam na wieści :) mam nadzieję,że są dobre :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKochana stresik jest
OdpowiedzUsuńAle tez daje sily
Wykorzystaj to:***