Pakuję torbę by zabrać tyłek w stronę kliniki Heidelberg. Jak zwykle przenocuję u rodziców mojej Martynki. Pięć lat temu przyjechali Oni do Heidelberg na leczenie i walkę z rakiem, który zabierał im ich jedyne dziecko. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że z tej akcji ratowania Martynki narodzi się przyjaźń, że także ja będę leczyła się w tej klinice i będę walczyła o życie moich przyszłych jeszcze nienarodzonych maleństw. Niesamowite. Wszystko ma swój głęboki sens i każde nasze decyzje, nawet te maleńkie, mają wpływ na całokształt.
Martynka z przed pięciu laty |
i teraz
:)
I jak tu nie kochać życia i tych maleńkich decyzji prowadzących do szczęścia.
A tutaj krótkie spojrzenie jak to wtedy było:
malenkimi sprawami swiat stoi :))
OdpowiedzUsuńkrok za kroczkiem a za nimi wielkie zmiany, wielkie przyjaznie!
caly czas z Toba:******