To jeszcze to jest??? już kilka miesięcy temu walczyłam z tym na blogu. Byłam pewna, że jest już cacy. Dobra Rybenko buzia za spostrzegawczość i szczerość. Idę wywalać problem - robaczkowania
Trafiłam na Pani bloga przed kilkoma minutami i na jednym wdechu przeczytałam kilkanaście postów. Podziwiam determinację w dążeniu do celu, ale też nie potrafię sobie przestać zadawać pytania o to, czemu nie rozpatrują Państwo innej opcji, tj. adopcji.
Witaj :) Adopcja nigdy Nas nie przerażała. Wręcz przeciwnie, zawsze marzyliśmy o gromadce własnych dzieci i dzieci adoptowanych, które kochać moglibyśmy bezgranicznie. Jednak z czasem nadeszły problemy, o których opisuję na moim blogu. Nie wiem czy teraz jestem dojrzała do przyjęcia dzieciątka z adopcji. Nie chcę zaspokoić tylko swoich potrzeb, by móc być mamą. Nie wiem, czy potrafiłabym tak bardzo kochać, czy dać się kochać, kiedy żal i ból do tych co nas skrzywdzili tkwi jak kolec w duszy. Tak bardzo tęsknię za naszymi Nienarodzonymi... Nie przekreślam możliwości zaadoptowania. Choć może przekreślono by mnie?. Staramy się i walczymy jeszcze o naszą ciążę. Wraz z miesiącami, biciem serca, ruchami we mnie otwierałby się mój ponowny dobry świat. Pozostałoby coś z naszej miłości, nasze maleństwo, które niosłoby przez swoje życie i odrobinkę z nas. ...ach dużo mogłabym pisać. Adopcja musi dojrzeć w człowieku, w duszy przyszłych rodziców.
Zentrum Chwili jest powrotem do mojego DOMU. Mój DOM, to moja wiara w dobro. Mój DOM to NADZIEJA, która jest częścią tego co jeszcze zło innego człowieka we mnie nie zabiło. Moja NADZIEJA i WIARA w dobro człowieka była siłą mojego życia.
Spotkałam złych ludzi, których celem jest zniszczyć to co dobre, zacne, uczciwe.
WIARA,NADZIEJA,MIŁOŚĆ...
tą drogą chcę podążać....
DLATEGO TU JESTEM
GDYŻ
NIE ZAWSZE ŚWIAT OBDARZA NAS MILIONAMI NIESPODZIANEK PEŁNYCH UROKU. JEDNAK W JASNOŚCI SERCA I ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA WYZNACZONE SOBIE OBOWIĄZKI DOSTAJESZ OD LOSU DAR, KTÓREGO SIĘ NIE SPODZIEWASZ. PATRZ UWAŻNIE I BEZ CHCIWOŚCI ZABORCZEJ UFAJ SWOJEJ DRODZE, TYLKO CZYSTYM, ODDANYM SERCEM ZAUWAŻYSZ TO COŚ NA CO TAK NAPRAWDĘ CZEKASZ.
kontakt:ben.le@onet.eu
:)
jak tylko zlikwidujesz te robaczki, to fszystko wybacze:PPP
OdpowiedzUsuńUfff to szansa jest :) ale o jakich robaczkach piszesz ??? :)
Usuńjak sie pisze komentarz to trzeba takie cudenka wpisywac
Usuńdlatego pewnie masz malo komentow, bo ludzie nie maja cierpliwosci
ja tez!
To jeszcze to jest??? już kilka miesięcy temu walczyłam z tym na blogu. Byłam pewna, że jest już cacy. Dobra Rybenko buzia za spostrzegawczość i szczerość. Idę wywalać problem - robaczkowania
Usuńsprawdzam
Usuńgratulejszyn:))
UsuńODROBACZYŁAM :)
Usuń:DDDD
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Pani bloga przed kilkoma minutami i na jednym wdechu przeczytałam kilkanaście postów. Podziwiam determinację w dążeniu do celu, ale też nie potrafię sobie przestać zadawać pytania o to, czemu nie rozpatrują Państwo innej opcji, tj. adopcji.
Pozdrawiam :)
Witaj :) Adopcja nigdy Nas nie przerażała. Wręcz przeciwnie, zawsze marzyliśmy o gromadce własnych dzieci i dzieci adoptowanych, które kochać moglibyśmy bezgranicznie.
UsuńJednak z czasem nadeszły problemy, o których opisuję na moim blogu.
Nie wiem czy teraz jestem dojrzała do przyjęcia dzieciątka z adopcji. Nie chcę zaspokoić tylko swoich potrzeb, by móc być mamą. Nie wiem, czy potrafiłabym tak bardzo kochać, czy dać się kochać, kiedy żal i ból do tych co nas skrzywdzili tkwi jak kolec w duszy.
Tak bardzo tęsknię za naszymi Nienarodzonymi...
Nie przekreślam możliwości zaadoptowania. Choć może przekreślono by mnie?. Staramy się i walczymy jeszcze o naszą ciążę. Wraz z miesiącami, biciem serca, ruchami we mnie otwierałby się mój ponowny dobry świat. Pozostałoby coś z naszej miłości, nasze maleństwo, które niosłoby przez swoje życie i odrobinkę z nas.
...ach dużo mogłabym pisać.
Adopcja musi dojrzeć w człowieku, w duszy przyszłych rodziców.
przytulam serduchem :)