Piekę bułeczki i Marzy mi się urlop.
Taki prawdziwy, do wypoczęcia i naładowania akumulatorów.
To już tyle lat, kiedy coś takiego w naszym życiu się wydarzyło.
Tak naprawdę, to jeszcze nigdy go nie miałam dla siebie.
Zawsze połączony był z jakąś socjalną misją.
Zwariowane.Prawda???
Kiedy tak zapach pieczonych bułeczek unosi się po mieszkaniu,
rozmyślam o minionych latach.
Mieszane uczucia.
Przypominam sobie twarze, ból i rozczarowania, nadzieje i spełnienia.
Głosy, słowa i ten zacisk w piersi.
Niby tak daleko, ale przy mnie często blisko.
Bułeczki gotowe.
Stygną.
Kira zajęła się swoją wymyśloną zabawą.
Ragner marudzi, jakoś mu się nudzi.
Przytulamy się do siebie.
Czuje Zapach ,
już nie świeżo upieczonych bułek,
tylko moich dzieci.
Jestem szczęściarą i to wielokrotną.
A może jeszcze to szczęście się zwielokrotni ? :)
OdpowiedzUsuńRaczki Twe niech ślą Te moce , tak bardzo chcemy :)
Usuńniech to poczucie szczęścia Cię nie opuszcza:)
OdpowiedzUsuńa sobie uświadomiłam, ze Ragner wymawiałam z francuska
chyba to źle, prawda?
To imię nordyckie :) wymowa RAGNA ;)
Usuńtak sobie właśnie pomyślałam, a do tego momentu nazywałam go Ranier:)
Usuńczytasz mi w myślach Carpe
OdpowiedzUsuńa i te ciążowe moce śle bo mi już starczy:DDD
Przyjmuje z Wielka radością :)
Usuń