Goście się zjechali.
Nasze odświętnie ubrane Bliźniaki ,, wariowały" już
pod Kościołem - niecierpliwe i gotowe do spania.
Ksiądz otworzył bramy z niewielkim opóźnieniem.
Kto mógł usiadł już w ławkach przy chrzcielnicy.
Tylko My - Rodzice i Chrzestni
pozostaliśmy przy wejściu.
Trzymałam Ragner na rękach.
Kira obserwowała nas z ramion tatusia.
Cisza, oczekiwanie gości i pisk naszych maluchów
uderzały w siebie pięknem chwili.
Wydawałoby się, że tego spokoju nie można niczym zakłócić.
Chciało się tak trwać w tym przemiłym oczekiwaniu i napięciu.
A jednak.
Jedna z chrzestnych szepnęła mi na uchu
- chyba się na nodze zadrapałaś.
Spojrzałam w dół i przerażenie ogarnęło mnie całkowicie.
Po nogach ciekła krew, która oznaczała tylko jedno.
Znów dostałam krwotok
Już nie plamię
tylko bardzo mocno krwawię.
I co teraz???
Myśli paniczne zaprzątały moją głowę.
Czułam jak ze mnie bucha,
czułam stróżki krwi , które spływały intensywnie po moich udach.
Z trudnością powstrzymałam łzy.
To był chrzest naszych dzieci,
a mi groził szpital.
Odnalazłam wzrokiem męża.
Uchwycił moje spojrzenie.
Zauważyłam Jego przestraszenia i ogromna troskę.
Przejął ode mnie synka, a ja krokiem udanego spokoju
pomaszerowałam w stronę kościelnej toalety.
To co zobaczyłam
wywołało u mnie rozżalenie.
Wszystko we krwi.
Zaczęłam ryczeć,
Nie mogłam powstrzymać już emocji, które się we mnie zbierały.
Co robić???
Jak nałożyć uśmiech na gębę, kiedy nic nie wychodzi.
Spojrzałam jeszcze raz na siebie,
Ja, rozżalona, zapłakana, we krwi w kościelnej toalecie.
A przecież to tak nie miało być.
To chrzest naszych dzieci.
To uwiecznienie,
które będą pamiętać z opowiadań.
Szybko zebrałam swe myśli.
Hmm
Co robić???
I nagle
Eureka
Odkryłam w torbie pampersy maluchów.
Ogarnęłam się wewnętrznie,
posprzątałam
uprałam
podmalowałam
Wyszłam z myślą, że pampers pewno nie przecieknie
Teraz to tylko nie zemdleć, nie upaść
***
Wszyscy już stali przed chrzcielnicą.
Ceremonia trwała.
Nikt nie zauważył problemu, z którym się zmierzałam.
Były śpiewy, obietnice, organy i piękne słowa.
Chrzest i piękny wieczór wbił się naszym gościom w serca.
Ja otoczona miłością i troską męża
przetrwałam z uśmiechem na twarzy do końca.
mężuś z synkiem i duchownym |
chrzestna z córeczką i duchownym |
Moja ty najdzielniejsza mamo na świecie!
OdpowiedzUsuńDla dzieci naprawdę zrobisz wszystko! !
:***
inspirująca... chyba ;) tak myślę, że jestem jak wszystkie matki świata :D
Usuńtulam, buziam i myślę o Tobie :*
OdpowiedzUsuńjesteś BOHATERKĄ !!!!
do bohatera to mi daleko, choć kiedyś ktoś mnie nawet do konkursu zgłosił ;)
Usuńcmoki smoki Izulko :)
Przytulam :**
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo dzielna!
i ja tulam :)
UsuńNormalnie jakie pomysły! Zrobią w takim razie! I wszystkich błogosławieństw dla maluchów !
OdpowiedzUsuńDokładnie :) życie i sytuacje uczą pomysłowości i rozwiązań :) Trza się tylko nie poddać i zerknąć pod tym innym kątem ;) Dziękuję Futrzaczku :)
UsuńCarpe, jesteś WIELKA!
OdpowiedzUsuń:**
normalnie Fariatkowa :)
Usuńbuziak :)
Carpe - myślałam ostatnio dużo o Tobie. martwię się.
OdpowiedzUsuńkiedy zabieg?
:***
Troc-he się namieszało z tym moim zabiegiem. Właśnie dziś odmówiłam jego termin. Coś mnie wewnętrznie męczyło :(
Usuńa ja swoich instynktów słucham. Czterech lekarzy i każdy mówi co innego :( Operować się dam tylko zaufanemu. Już więcej nikt mnie nie potnie bez mojego pozytywnego odczucia.
Nie smutaj się Rudasku. Mam PLAN ;)
buziolki
Podoba mi się, co napisałaś. Ty znasz siebie i swoje ciało najlepiej, a lekarzowi trzeba ufać. Trzymam kciuki, aby PLAN się powiódł :*
UsuńOo ja też jestem za! Tylko nie zwlekaj zbyt długo. Sprawa wygląda poważnie. Martwię się. Przesyłam buziaki.
OdpowiedzUsuń