13:43
11:03
14:41
Bieg po życie
Ranek, bieg do lekarza.
Ciche ale wyraźne uliczne miał.
Spoglądam- kot ciągnący się na dwóch łapach.
Biegnę dalej, serce krzyczy ,,wróć" , rozum podpowiada ,,przecież sobie obiecałaś wyciszenie"
Wracam.
Odszukuję dom kota.
Szok kobiety. Trzęsąca się niemoc danej chwili.
Stanowczo mówię co i jak, dopilnowuję 2 letnią córeczkę tej kobiety, owijam kota w koc. Torbę z kociakiem wciskam w rękę mówiąc- ,,on żyje i to jest najważniejsze." Ocieram Jej łzy życząc dużo szczęścia w kierunku odjeżdżającego samochodu jadącego do weterynarza.
Do kolekcji
Doktorek przepisał antybiotyki i astma inhalator.
Będę brać
07:11
Wysyłam w życie
Iść z zapachem życia i miłości...biec przez łąki pełne kwiatów i cykających koników polnych...biec i gdy dogoni mnie zmęczenie, położyć się wśród tego piękna i oddychać łagodnością serca. Zamknąć oczy i wczuć się w tą całość otaczającą mnie dobrocią chwili. Takie momenty regenerują...takie momenty oczyszczają...takie momenty wzmacniają. Iść z zapachem życia i miłości, biec po kałużach deszczu i tupiąc stopami dzieciństwa liczyć krople zawieszone między oddechem a wydechem poranka...gdy zmęczenie przemoczy moja osobę, wtedy chcę stanąć i z rękoma uniesionymi, objąć spojrzeniem cały świat. Takie momenty regenerują...takie momenty oczyszczają...takie momenty wzmacniają.Iść z zapachem życia i miłości. Tak by nie żałować, by obracając się za siebie nie bać się tego co było. Czuć siłę i wiarę, że warto... zadbać o szczęście...o dobroć... o miłość.
Opakowuję marzenia w odwagę, wysyłam je w życie ku naszym ŚNIEŻYNKOM pełne niespodzianek dobra i nadziei.
14:18
Trzeba coś zmienić
(źródło zdjęcia z FB) |
Przeanalizowałam swoją kartę zdrowego życia. Warzywa są. Owoce są. Witaminy i Minerały są. Sport - trochę odpuściłam, gdyż moja kilkumiesięczna nadwaga przytłacza moją ruchliwość. Jakoś ciężko mi trenować z 16 kilogramowym dodatkiem. Leki przepisane przez doktorka - biorę. Picie płynów - za mało. Spokój i wyciszenie - hmm według wrażliwej, miłej blogerki powinnam jeszcze bardziej zaczerpnąć spokoju. Postaram się posłuchać Jej rady :))) i jeszcze bardziej wyluzować. W końcu jest Mamą wychowującą chorego synka. A mamy wiedzą co najlepsze. Prawda???
Miłość i szczęście odczuwam.
Mimo wszystko
Trzeba coś zmienić.
sport,
woda,
i
odnalezienie spokoju dla nieba mego serca...
10:31
Kochanie
(Zdjęcie zaczerpnięte z FB) |
Zawsze pragnęłam mieć rodzinę, dużo dzieci i zwierzaki. Dziś jesteśmy my i nasze marzenia by zostać rodzicami. Jestem z moją wielką miłością od tylu lat. Zakochaliśmy się w sobie gdy byliśmy jeszcze słodkimi gówniarzami. Mieliśmy skończone 15 lat i wszystko dla nas stało otworem.
Miłość :))) gdyby nie ona, nie podołalibyśmy temu wszystkiemu...
Przytulam się do mężusia.
-Kochanie do stycznia jeszcze tak daleko? Ciekawe co robią nasze maleństwa w laboratoryjnym łóżeczku?
- Chrapią słodko kochanie.
Wtulamy się jeszcze intensywniej...
Uśmiecham się na całego.
06:14
Luise i moje myśli
Zapamiętać chcę - Jej krótkie życie. Zapamiętać chcę - Jej piękny uśmiech i ostatnie słowo - dziękuję.Zapamiętać chcę - Jej buziaki i muzykę, którą nas obdarowywała. Zapamiętać chcę te skraweczki życia w których mogłam uczestniczyć. Zapamiętać chcę po to by Jej nie utracić.
Wracam do domu, głowa pełna myśli. W piersiach ból od kaszlu którego nie mogę się pozbyć. Jestem taka zgnieciona...Wrażliwie nadpobudliwa. Resztki słońca zaglądają mi w twarz, a ja z nerwową miną ubieram na nos Coco, by odciąć się od wiercących myśli. Idę noga za nogą. Przechodzę obok ludzi i stojących już świątecznych choinek. Nie ma spokoju, nie ma radości...jest teraz tylko ta jedna jedyna myśl...
,,Mojego pierworodnego nie mogłam pochować"
Nie było pogrzebu
Nie było trumienki
Nie ma grobu
Jest tylko tęsknota i ta wielka miłość
05:10
Będę po ich życie nawet pełzła.
Szaro-czerwona, okrągła twarz z podkrążonymi oczami i wciąż rosnąca waga towarzyszy mi już od wielu miesięcy. Już teraz 73 kilowe ciało nasiąknięte lekami, pełne smutku, tęsknoty - pokonuje moją codzienność. Jestem jak zaczarowana w negatywnym słowa znaczeniu. Czuję strach i żal i dławienie własnej miłości.
Myśli krążą przy negatywnej frustracji. Tęsknota za moimi maluszkami - komóreczkami jest przeolbrzymia. Ja tu...a one uśpione w laboratoryjnym beciku naszej miłości i nadziei.
Jeszcze 3 miesiące czekania, a potem wielki strach o Nie czy przeżyją, czy staną się moimi narodzonymi dziećmi. Łykając leki godzę się na wszystkie skutki uboczne...chcę wierzyć, że tym razem się uda. Mimo tego strachu, smutku, bólu i żalu będę po ich życie nawet pełzła.
.
06:20
Całe 3500 gram
5-cio latek wbiegł z okrzykiem dumnego Indianina
- chcesz zobaczyć mojego braciszka???
-Ty masz braciszka??? udaję zaskoczenie.
-Tak, choć zobaczyć - chwycił mnie za rękę pełen euforii i podniecenia. Czułam jak drży, jak bardzo przezywa. Ściągnął mnie prawie ze schodów niecierpliwy, żem taka powolna i już dłużej nie czekając entuzjastycznie wycałowywał główkę maluszka. Czekając na moją kolej wsłuchiwałam się w piski, cmokanie, i lawinę słów przepełnionych szczęściem. Wchłaniałam tą chwile w siebie. Jeszcze więcej, jeszcze...
I ujrzałam całe 3500 gram czyjegoś szczęścia
16:45
Jak dobrze mieć Plan, kobietki z BabyBoom i moich czytaczy
Dziękuję kobietkom z
Niejednokrotnie przechodziłam przez ból, w którym chciałam odnaleźć się sama. Zamykałam się w sobie i wyłam żałością i smutkiem strąconego ptaka. Zaczęłam pisać Bloga. Potykałam się między zdaniami i ciszą braku odwiedzających. Każdy dzień, każde niepowodzenie lub radość zaczepiana była klamrami z nadzieją, że COŚ się wydarzy niesamowitego. I zaczęło się dziać. Zaczęłam głęboko oddychać wiarą i nadzieją
i moim czytaczom |
Niejednokrotnie przechodziłam przez ból, w którym chciałam odnaleźć się sama. Zamykałam się w sobie i wyłam żałością i smutkiem strąconego ptaka. Zaczęłam pisać Bloga. Potykałam się między zdaniami i ciszą braku odwiedzających. Każdy dzień, każde niepowodzenie lub radość zaczepiana była klamrami z nadzieją, że COŚ się wydarzy niesamowitego. I zaczęło się dziać. Zaczęłam głęboko oddychać wiarą i nadzieją
Kochani...jest nowy plan, jest nowa nadzieja ... Dziękuję, że mogłam Was poznać i że mogę z Wami przezywać nasze radości i smutki
PLAN
Od kliku lat pojawiły się u mnie na macicy 2 Myome ( niezłośliwe guzki)....
Jeszcze miesiąc temu były sobie i nie przeszkadzały w mojej walce. Po dzisiejszym badaniu jeden z nich bardzo mocno się powiększył. I trzeba coś z tym zrobić, bo to diabelstwo może zagrozić w ukrwieniu mojej macicy, kości miednicy i jajników. Brak dobrego ukrwienia powoduje, że śluz w macicy może być źle wydzielany, a to oznacza, że bąbelek wprowadzony do mojego brzusia nie będzie mógł się zagnieździć. Do tego opowiedziałam doktorkowi o mojej sytuacji z pracą i kaszlu, którego nie mogę się pozbyć od 5 tygodniu.
Co ustaliliśmy:
1) Guzki poczęstować muszę serią hormonów, które poprzez 3 miesięczne ich branie (mamy taką nadzieję), że się zmniejszą i nie przeszkodzą w produkcji śluzu.
2) Na oskrzela kortyzon w areazolu do dziennego podawania doustnie - wdechowego. Terapia powinna trwać ok 2-4 tygodni
3) Ponowne przebadanie tarczycy i systemu immunologicznego
4) Przez ten Okres leczenia, mój organizm będzie miał czas na odpoczynek i poukładanie spraw związanych z pracą.
5) Dodatkowy koszt ok 900 Euro
6) W styczniu kontrola i mogę podchodzić do transfer
16:23
Wypowiedzi czy zapowiedzi
Liczyłam dni i ujarzmiałam stres krążący wokół nas. Jutro moja W-I-E-L-K-A rozmowa w klinice, a dziś zagubienie i strach o naszą przyszłość.
Wali się wszystko na ŁEB.
Pomieszane w rytmie przeznaczenia czy zabawy losu??? Upiększam swoje myślenie teoriami z ksiąg biblijnych w poszukiwaniu odpowiedzi, wypowiedzi czy zapowiedzi.
Jutro podejmę decyzję
Jutro
to już nie Wczoraj
to Zaraz jest Dziś
10:26
Moje żołnierzyki
(źródło zdjęcia z FB) |
Schylona w myślach uśmiecham się do gwardii żołnierzyków broniących moich pozytywnych myśli. Jest ciężko uciec przed strachem kolejnej straty i bólu. Towarzysząca aura śmierci pojawia się z momentem poczęcia. To takie proste i oczywiste, a jednak??? nie przyjmujemy do wiadomości, że to ,,za chwilę" przemienić się może w ,, niedoczekanie ". Śmierć naszych nienarodzonych nie zwala nikogo z nóg. Nie wyrywa serc, nie wyciska łez. Nikt nas nie podnosi ze smutku, który coraz częściej nas przytłacza.
Po ostatnim poronieniu, usłyszałam sztyletowe słowa
- ,,Znowu????"
Oświadczeniem chęci walki podjęcia następnej próby słyszę
-,, daj spokój, już nieeee, zaakceptuj, że nie idzie "
Zamieram
Przytulam się w myślach do mężusia.
On kocha, on pragnie, on rozumie, on chce. A moje żołnierzyki podsuwają mi zapach właśnie upieczonego ciasta.
ps. Dziękuję kobietkom z BabyBoom
20:43
Magia początku
13:11
Wdrapałam się
(źródło zdjęcia z FB) |
I przyszły moje @ dni. Zrobiłam termin w klinice na 14 listopada. Jeszcze nie wiem co zdecyduję, kiedy podejdę do następnego ICSI -In Vitro. Mężuś daje mi wolna rękę. Mówi ,, od Ciebie zależy na ile silna jesteś...i tylko od Ciebie zależy kiedy podejmiemy następną walkę o nasze maleństwa. Moja fizyczna rola na początku jest dość krótka. Oddanie próby plemników w Laboratorium i zarobienie pieniędzy na opłacenie wszystkiego. To Ty musisz przejść przez to wszystko. Ja mogę tylko być przy Tobie i starać się pomóc jak najlepiej przez ta procedurę przejść."
I tak pełna poparcia wdrapałam się na następny szczebel naszego szczęścia.
04:46
Wylazłam z łózka
Jakąś godzinę temu wylazłam z łózka. Nie doganiam siebie z przed lat. Gdzie jest ta energiczna osóbka, która była dla wszystkich wszędzie- by pomóc, by po prostu dla nich być???
Depresja???? Czy szukanie ciepła dla samej siebie.
Od 10 lat wstawałam o 4 rano.Sen ok. 24 by - wstać ponownie przed pierwszym śpiewem ptaków. Praca, pomoc innym, dom, obowiązki, zwierzaki, marzenia. Punktualna, dotrzymującą słowa. Wierna swoim ideałom, odkładająca moje marzenia na półkę z napisem ,,POTEM", gdyż interesy, problemy innych były bardziej namacalne, niż moje. Jeden z lekarzy naszej podopiecznej nazwał mnie,, Sunami" - wszędzie dążąca -siłą wiary i przebicia, by pomóc. Mój teść mawia ,, tam gdzie diabeł nie załatwi, tam wyślijcie moją synową. " I taka byłam : dynamiczna, pomocna, szczera - aż do bólu, dyplomatyczna, bezpośrednia, miła, wredna... jakoś wszystko się układało.
Uciekło mi 10 lat mojego życia. Nie żałuję ich... tylko żal mi, że w tym wszystkim zapomniałam o sobie, o nas. Od chwili ( od dziesięciu lat) kiedy ponownie staraliśmy się o maleństwo, chodziłam od lekarza do lekarza i słyszałam wciąż to samo. Ufałam, a może myślałam, że mam jeszcze czas???
A może ból po stracie naszego pierworodnego wrył się we mnie tak mocno, że podświadomie przesuwałam prawdę odczuwaną w sercu???
Kurwa!!!!!!!!!!!!
Idę z psami na dwór
A może ból po stracie naszego pierworodnego wrył się we mnie tak mocno, że podświadomie przesuwałam prawdę odczuwaną w sercu???
Kurwa!!!!!!!!!!!!
Idę z psami na dwór
13:25
04:32
13:49
02:18
Wszystkich świętych
W niektórych momentach mojego życia przystaję... by przemyśleć, przeanalizować, podjąć decyzje o poprawie mojego życia.
Znam moje cele, marzenia, poglądy i wartości. Bez nich nie mogłabym być sobą. Bez nich - moja dusza, zostałaby zamknięta w potoku brudów świata.
Czasem trzeba zaakceptować , czasem podarować, ale nigdy nie wolno się poddać bez walki o dobroć, miłość, wiarę i nadzieję.
Nie jestem idealna , ale mam serce, które potrafi szczerze kochać.
Nie zamykajmy siebie w ramach, dążmy do spokoju i radości z życia. Jeśli ktoś spróbuje zamknąć nas w klatce, uderzajmy skrzydłami tak mocno, aż ból zamieni się w przebaczenie. Bo tak naprawdę to tylko my sami na to pozwolimy by dać się zamknąć. I tylko my sami możemy się wyzwolić z tego co nas blokuje. Jeśli tego nie zrobimy, pozostaniemy na zawsze niewolnikami, którzy sami siebie zamknęli. Nie ważne co o nas mówią...nie ważne czy nas lubią czy nie...nie ważne, czy dają nam prawo wolności czy nie.Ważne jest by w siebie uwierzyć by nabrać sił i zregenerować się ku pójściu drogą dobra.
Jeśli wsłucham się w krzyki i manipulacje innych, jeśli sama w sobie nie odnajdę prawa, to kto mi to prawo da??? Nikt...po prostu nikt. Dlatego cofam się w siebie. Przywołuję piękno, dobre chwile, cudowne zapachy. Liczę minuty uśmiechów i miłych słów. Staram się zobaczyć dobro i cieszyć się nim. Przywołuję dobre rzeczy, które widzę w otaczających mnie ludziach. Myślę o spokoju i miłości i pięknie... starając się wydobyć z manipulacji więzi kaleczących bycie sobą.
Życie jest jak kwiat, który kwitnie na pustyni...Wielu go nie zauważa, przechodzi w szarość lub zadeptuje cud istnienia...A przecież wystarczy chcieć zauważyć, pielęgnować, doceniać i szanować każdą nam daną chwilę