Cieszę się jak dziecko.
Kupiliśmy dziś świeżą, piękną choinkę.
Wybraliśmy się po nią wszyscy razem.
Przywitał Nas bardzo ciepło starszy pan.
Pewno Właściciel tej choinko-sprzedawalni.
Miły, ciepły głos i te roześmiane, dobre oczy.
Bliźniaki spoglądały z zaciekawieniem
słuchając głosu starszego pana.
W ciągu kilku minut padła decyzja.
Taaaaa i nie inna.
Piękna, zielona, pachnąca
i kojąca ból wielu byłych świąt.
Od kiedy straciliśmy naszego Pierworodnego,
nie ubraliśmy, nie kupiliśmy żadnego drzewka.
24 grudnia minie 20 lat.
Dwadzieścia lat w bólu, tęsknocie, smutku
a zarazem przeogromnej Nadziei i wiary,
że kiedyś zostaniemy Rodzicami.
I choć to jeszcze nie Wigilia
Dziś czułam moc.
Zapach żywicy i igliwia,
którego nie miałam przez ostatnie 20 lat.
Dziś czułam radość serc
i słyszałam intensywniej śmiech naszych dzieci.
I nie ważne, że nie którym się to nie spodoba,
żem nie Eko, bo drzewko nie sztuczne, bo...
To w końcu był mój ból, moje cierpienie i tęsknota.
To w końcu mój powrót do szczęśliwego życie.
Bo w końcu To moje przygotowania
i budowa nowych wspomnień
dla Nas jako Rodzinny.
Przetrwaliśmy
a w zamian dostaliśmy od życia dar.
Nasze Bliźniaki,
nasze szczęście,
naszą choinkę,
nasze święta,
Nas
:)