Czekałam na ten termin długo,
przebadana...źle się czuję.
Mam zabliźnioną z porządnym zapaleniem tarczycę.
Teraz to już do końca moich dni muszę brać leki.
Specjalista rozwiał moje oczekiwania.
Naiwna byłam.
Organ załatwiony, tylko pomóc mu wspomagać.
Od kilku lat biorę leki.
Dawka się zmienia.
Ja się zmieniam.
Życie
Jest
choć
z każdym dniem ucieka.
Przyjaciółki mej krewna lat 24 ma raka tarczycy.
Guzów mnóstwo.
Walka
a ja z mojej sytuacji narzekam.
moja znajoma miała naświetlania
OdpowiedzUsuńMojej przyjaciółki krewna będzie miała wycinane.
UsuńCarpe:*
OdpowiedzUsuńbuziam :)
UsuńCarpe, na raka tarczycy sie nie umiera na szczescie. :)
OdpowiedzUsuńA co do lekow - jak kaza, to brac, dobrze, ze mozna brac leki i pomoc tarczycy dzialac, jak trzeba. :*)
To mieta na zdjeciu? Az mi tu pachnie.. :)
Tak, tak to miętą, którą uwielbiam. Pachnie i w szklance i w ogródko :) Ach Kas całe szczęście, że rak tarczycy nie jest aż tak brutalny. Ważne, że da się z tego wszystkiego wyjść i żyć normalnie. Ale i tak ludziska, którzy go mają bardzo się boją.
Usuńpozdrawiam serdecznie :)
moja najlepsza przyjaciółka jest po raku tarczycy
OdpowiedzUsuńwiele lat:))
ufff...dobrze, że da się żyć :)
Usuń