Od piątku zaczęłam plamić. Strach zapanował nad spokojem i nadzieją, że tym razem się uda.
Ból jest niesamowity...nie potrafię na dzień dzisiejszy wierzyć, że maleństwa przeżyją. Jutro pobranie krwi i odpowiedz na moje zapytanie. Nadal biorę leki, witaminy, heparynę.
Tak bardzo się boję.
Dziś kulę się w sobie by wyć z żalu
Wiem jak to boli...
OdpowiedzUsuńI nie napiszę nic więcej ponad to, że jestem z Tobą myślami i sercem. Póki co, nie trać nadziei.
Tulę :*
To banalne...ale nie trać nadziei
OdpowiedzUsuń